Jeśli byłaś już w ciąży, to pewnie pamiętasz czas oczekwiania na to „już” – na moment, kiedy poczujesz, że poród już się zaczął. I pewnie tak samo masz w głowie ten ciągnący się w nieskończoność czas na to „już”, które przy pierwszej ciąży na ogół się przedłuża. Dlatego wszystkie kobiety, którym jako doula lub nauczycielka jogi w ciąży namawiam do stosowania naturalnych metod wywoływania porodu.
Aby uniknąć stresu związanego z ciągłymi pytaniami rodziny i znajomych: „Kiedy masz termin?” i „Jak to!? Masz termin na 5-go a dziś jest 10-ty i ty się nie niepokoisz?….”, zwyczajnie nie podawaj dokładnej daty porodu. Zamiast mówić „Rodzę 5-go czerwca”, powiedz „Rodzę w pierwszej dekadzie czerwca”. Możesz też podać datę sporo późniejszą niż ta właściwa. Uwierz mi, że dzięki temu zabiegowi zaoszczędzisz sobie sporo stresu spowodowanego nieustannymi pytaniami kiedy i dlaczego jeszcze nie.
Medyczne wywoływanie porodu, jeśli nie ma do tego jednoznacznych wskazań, jest zawsze szokiem dla organizmu, czasem kończy się niemiło. Lepiej jest samej sobie pomóc w wywołąniu porodu w sposób naturalny. Metody, które przedstawiam są do zastosowania po 37-mym tygodniu ciąży.
- Akupresura.
- Akupunktura.
- Picie heraty z liści malin.
- Jedzenie daktyli. Codziennie 6-7 sztuk.
- Codzienne 10-cio minutwe spacery.
- Praktyka jogi.
Sat Nam,
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback